poniedziałek, 12 października 2015

Rozdział. 6

~~~~ Dwa dni później ~~~~

- Jennifer? Jak sytuacja z tymi paniami, które miały przyjść w sprawie pracy? - zapytałem, wchodząc do pokoju mojej małej księżniczki.
- Em... Spodobała mi się jedna, znaczy myślę, że będzie dobra. Mirella. Sama zaproponowała, że przygotuje coś do jedzenia, by się sprawdzić - powiedziała.
- I jak? - usiadłem na łóżku córki, które stało niedaleko stolika, przy którym obie siedziały.
- Sammy smakowało. Prawda Sam? - zwróciła się do małej, która rysowała coś na kształt drzewa.
- Tak. Ta pani zrobiła pierniczki, które lubię - powiedziała.
- A wcześniej zrobiła obiad - dodała ciemnowłosa.
- Aha. No dobrze - z tymi słowami wyszedłem z pokoju, wcześniej dając całusa małej w główkę.

- No to jak, mogę wpaść? - usłyszałem pytanie od Harry'ego.
- Jasne. Mam trochę czasu. Planowo miałem wrócić w piątek, więc wiesz - odpowiedziałem i upiłem łyk whisky.
- Dobra, będę za pół godziny.
- Dobra, narka.
    Rozłączył się, a ja odłożyłem telefon na biurko. Z westchnieniem opadłem na oparcie fotela.
    Moje myśli skierowały się ku Jennifer. Ostatnimi czasy myślę o niej. I przez te trzy dni brakowało mi jej trochę. Jej uśmiechu, śmiechu, promieniejących oczu i zgrabnego ciała. Tak, Jenny jest naprawdę śliczna. Gdybym nie był jej szefem, to nawet mógłbym spróbować się do niej zalecać czy coś, ale nie wiem, czy to odpowiednie.
    Nie, jaki przykład ja dam dziecku?
    Zająłem się przeglądaniem różnych projektów, gdy do mojego gabinetu wszedł, jak zwykle bez pukania, Harry.
- Miło, że zapukałeś - mruknąłem tylko i poprawiłem się na miękkim fotelu.
- No wiem. Co tam? - rozsiadł się na brązowym, skórzanym fotelu, stojącym na przeciw mnie.
- Tu masz zlecenia - podałem kilka kartek. - Do tego plany budowy hotelu Pabla De Securio i kolejny dom dla Rihanny.
- Znowu? W zeszłym miesięcu też chciała.
- Co ja ci na to poradzę? Klient nasz pan!
- Eh, dobra - westchnął, ponownie oparty o oparcie fotela.
- Mam nadzieję, że było wszystko dobrze przez te trzy dni? - zapytałem po chwili ciszy.
- Tak! Ta dziewczyna jest całkiem spoko. Nawet kolacją mnie poczęstowała.
- Tatku, tatku, pójdziemy na spacer? - do gabinetu jak burza wpadła Sammy. - Cześć wujku Harry - mała wdrapała się na jego kolana.
- Może późnej, słoneczko, dobrze?
- Dobrze. Wujku?
- Co tam, mała? - złapał ją lekko za nosek.
- A gdzie byliście z Jenny we wtorek?
- Co? - zapytałem zdziwony i wyprostowałem się.
- Wujek Liam i ciocia Sophia bawili się ze mną. A Jennifer gdzieś z wujkiem Harrym.
- Dobrze kochanie. Pójdziemy na spacer za godzinkę, powiedz to Jenny, dobrze? A teraz zmykaj.
    Mała od razu uradowana wybiegła z gabinetu, a ja spojrzałem złowrogo na kumpla.
- Miałeś zamiar mi o tym powiedzieć?
- Louis, nie będę ci się spowiadał ze swojego życia towarzyskiego - machnął tylko ręką.
- Którego widocznie nie masz, skoro bierzesz się za moją niańkę. Znaczy Sammy.
-  Jesteś zazdrosny? - zapytał, opierając łokcie o biurko.
- O co?
- O to, że umówiła się ze mną, a nie z tobą.
- No wiesz co? - warknąłem zły. - Jeśli bym chciał, byłaby moja już dawno...
- Ale to ja ją pocałowałem.
- My chyba nie będziemy się kłócić o... Co?
- Tak. Tego samego wieczoru - potwierdził,  tonem jakby to była sytuacja na poziomie dziennym.
- Harry... Czy ty zdajesz sobie sprawę, co ty robisz? Jak ją przelecisz i zostawisz, to nie będzie chciała tu pracować! Gdzie ja znajdę drugą taką, z którą Sammy złapie taki kontakt?! - wkurwił mnie w tym momencie. Jak on mógł zrobić coś tak głupiego...
- Wyluzuj Louis. Nie martw się o to.
- Co ty jej w ogóle powiedziałeś, że za tobą poleciała? - zapytałem ciekaw.
- Mój urok osobisty nie wystarczył? Jestem...
- Nie sadzę, że Jennifer jest z tych dziewczyn, które lecą na faceta tylko dlatego, że jest przystojny. No proszę cię - powiedziałem zirytowany. To musiało być coś mocnego, w co mu uwierzyła.
- No...
- No? - ponagliłem go. Przejechał dłonią po włosach, zbierając je z twarzy. Westchnął i powiedział:
- Powiedziałem coś w stylu, że jej się podobasz i jesteś z reguły nachalny. No, i że chcesz ją zaciągnąć do łóżka, a jak coś sobie postanowisz, to musisz to mieć.
    Ręce mi opadły, a szklanka, którą trzymałem w dłoni wyleciała i rozbiła się na czarnym parkiecie z paneli.
- Coś ty jej powiedział?
- No sorry...
- Harry, jak mogłeś jej coś takiego powiedzieć? Skąd ty to w ogóle wziąłeś? - usiadłem spowrotem na fotelu i schowałem twarz w dłoniach.
    Prawdą jest, że Jenny podoba mi się w jakimś tam stopniu. Ale nigdy nie pomyślałem o niej w inny sposób, niż o jej urodzie!
No dobra... Raz czy dwa...
- Sorry stary.
- Harry wyjdź. Idź stąd póki jestem jeszcze spokojny.
    Usłyszałem jeszcze, jak zabiera papiery, które mu dałem i wychodzi frontowymi drzwiami, głośno nimi trzaskając.
    Boże, jak ja teraz wyglądam w jej oczach? Pewnie myśli, że jestem jakimś niewyżytym kutasem, który tylko zalicza każdą pannę jaka mu się nawinie.
- Louis, jest już obiad, przyjdziesz? -usłyszałem jej głos. Spojrzałem w kierunku dochodzącego do mnie jej głosu.
- Możemy porozmawiać? Chciałbym coś wyjaśnić.
- Dobrze - podeszła do biurka i usiadła na miejscu, na którym siedział przed chwilą Harry.
- Wiem, że byłaś z Harrym na spotkaniu - powiedziałem od razu.
O ile można to uznać za spotkanie.
- Ja... Wiem, że powinnam zapytać...
- To już nie chodzi o to. Dobrze, że mała nie była sama przez ten czas.
- Dobrze. To się więcej nie powtórzy. Obiecuję.
- Okej. Więc, cokolwiek Harry nie powiedział na mój temat, to chcę ci z pełną świadomością powiedzieć, że to nie prawda - odetchnąłem by się uspokoić.
- W sumie... Wiesz, dobrze, że to powiedziałeś, bo sama chciałam o to zapytać, ale to tak...
- Okej, rozumiem. Tylko następnym razem, wszelkie randki czy tam co, załatwiaj, gdy masz wolne, okej? - spojrzałem na nią porozumiewawczo.
- Możesz być pewny, że to się już nie powtórzy.

~~~ Tego samego dnia, wieczorem ~~~

~~~ Oczami Jennifer ~~~

- Jennifer, pobawimy się w chowanego? - mała zapytała, zostawiając kartkę i ołówek, patrząc na mnie błagalnie.
- No dobrze.
- Ale fajnie! Idę po tatusia!- krzyknęła i pobiegła korytarzem, zepewne do gabinetu.
 Po obiedzie ponownie zaszył się w swoim królestwie.
- Idę, idę! Nie nadążę za tobą - usłyszałam jego głos, a potem śmiech Samanthy. Brunet wszedł z nią, niosąc małe ciałko w swoich dużych ramionach.
- Więc kto odlicza? - zapytał, stawiając małą na podłogę.
-Jennifer! - dziewczynka od razu pokazała na mnie paluszkiem, a ja po kilku chwilach czyniłam swoją powinność.

-Jeszcze raz Jenny! - krzyknęła uradowana Sammy, gdy trzeci raz z kolei znalazłam ją w szafie.
- Okej.
    Po odliczeniu do dziesięciu, zaczęłam szukać Louisa. Najpierw szukamy siebie nawzajem, by potem móc znaleźć małą, która witała nas z wielkim okrzykiem " hurra ".
    Tym razem miałam problem ze znalezieniem pana domu. Weszłam do ostatniego miejsca, w którym się mogłam go spodziewać. Jego sypialnia. W całym pomieszczeniu świeciła się tylko jedna lapma i to jeszcze tylko tak, by dawała małą ilość światła.
- Louis? - zapytałam głosem na pograniczu szeptu.
- Jak ty to robisz, że zawsze mnie znajdujesz, co? - usłyszałam jego głos przy prawym uchu.
- Zawsze przeszukuję każde pomieszczenie - odpowiedziałam. Lekki dreszcz przeszedł przez moje ciało, gdy jego oddech owiał mój kark.
- No tak, nie pomyślałem - poczułam, jak jego dłoń dotyka mojego nadgarstka i zaraz obraca w swoją stronę. Jego dłoń zjechała z nadgarstka na talię. Stałam jak kołek, przyswajając sobie moją obecną sytuację.
- Racja, nie pomyślałeś - zdjęłam dłoń z mojego ciała i odsunęłam się od niego, by wyjść, jak chwilę temu, poszukać Sam.
- Zaczekaj - powiedział i przyciągnął mnie do siebie.
    Jest wyższy ode mnie o kilka cenrymetrów, więc musiałam podnieść głowę trochę wyżej. Nie widziałam prawie jego twarzy, bo stał plecami do światła. Miałam mu właśnie powiedzieć, że Sammy na nas czeka, kiedy moje usta spotkały się z jego. Na chwilę odebrało mi oddech, ale zaraz oddałam pocałunek. Zdziwiony naparł kolejny raz na moje usta, a ja śmielej go oddałam. Przełożyłam prawą rękę przez jego szyję i objęłam ją. To samo zrobiłam z drugą, zabierając ją z jego uścisku. Oderwałam się od niego, gdy zabrakło mi tchu, ale on nie pozwolił na nic więcej, bo kolejny raz mnie pocałował. Poczułam miłe mrowienie w dole brzucha, które zignorowałam na rzecz kolejnego soczystego buziaka od Louisa.
- I teraz powiedz mi, że Styles lepiej całuje.

6 komentarzy:

  1. O cholera! Ten koniec to mnie zabił? Może z jednej strony to fajnie, że się pocałowali itd. Bo wiadomo, że wszyscy tutaj zebrani na to czekamy, ale to co powiedział nie do końca przypadło mi do gustu :< Takie, jakby robił to tylko, aby dowieść swoich umiejętności, nie dlatego, że podoba się mu Jen :( A kurde, ona go lubi... Ahh... Zobaczymy co nastanie kolejno :O
    Wiedziałam, że Lou nie powiedział tego co wkręcił mu Harry i dobrze :) Niech teraz żałuje Lokacz nieuczciwy! xD
    Te zabawy są słodkie i jak oni tak razem <3 Ahh :3
    Supi rozdział :D
    Powodzenia w dalszym i dużo weny :)
    xoxo

    OdpowiedzUsuń
  2. O matulu!
    Końcówka rozwaliła mnie pocałowali się awwww!<3 słodziutko.
    Ale racja te ostatnie zdanie Lou było tak ciutke chamskie nieprawdaż?
    No Harry ja na ciebie nie mam słów czy ty jesteś niemądry? czy niemądry? Bo ja myślę, że głyupi jesteś,a le bym ci przywaliła grrr!
    Genialny rozdział .!
    Ta zabawa w chowanego jeszcze słodsza awwww !
    W ogóle dla mnie ten rozdział cały jest słodki.
    Aby takich więcej.
    Weny kochana .!
    Buziaczki:*

    OdpowiedzUsuń
  3. Końcówka! ♡.♡
    Słodka, ale zarazem pikantna z nutką cynizmu w stronę Harrego.
    Mam wrażenie, że teraz między nimi pojawi się cicha rywalizacja o Jennifer, tylko jeśli do tego dojdzie to oby Harry z Lou się nie pokłócili. :/
    Co będzie to będzie, ale aby było dobrze. :)
    Zabawa w chowanego. Muszą częściej się bawić w takim składzie <3 Wyglądają w tedy na taką słodką rodzinkę *_*
    Czekam na kolejny i ddduuuużżżżżoooo weny ♡ ♡ ♡ ^▽^

    OdpowiedzUsuń
  4. Wow! Nie wiem co mam powiedzieć!
    Racja, końcówka zabija... Omg :*
    Super Kochanie <3
    Czekam na następny i weny *_*

    OdpowiedzUsuń
  5. Wszyscy jarają się końcówką, a ja chciałabym być inna i tego nie robić no ale nie da się *.* bo jest zarąbista <3
    Styles vs Tomlinson
    Ktoś tu jest zazdrosny aww
    Tylko żeby się jeszcze o nią nie pobili XD
    Świetny rozdział czekam na kolejny ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. OMG, powtórzę to co wszyscy końcówka jest świetna.Harry nie zagrał fai, ale Tomlinson i tak go pokona! Jenny&Lou muszą być razem!
    A w Sammy zakochałam się od początku, słodkie dziecko:)
    Mam tylko nadzieję, że Louis i Harry jakoś się dogadają, a Styles odpuści :D Rozdział bomba, czekam na następny!

    OdpowiedzUsuń

Podoba Ci się ta historia?