piątek, 11 września 2015

Rozdział 2

- Proszę za mną. Porozmawiamy w moim gabinecie.
          Kiwnęłam głową na znak zgody i ruszyłam za nim. Przeszliśmy przez całą długość korytarza, który jest mega długi. Ściany po obu stronach są pomalowane na kolor beżowy i wiszą na nich różne obrazy. Jakieś widoczki, ślicznie ujęte zwierzęta, nawet sam pan domu z kilkoma chłopakami, a w tle samoloty. Chyba jego kumple, bo widzę tą radość w jego twarzy.
- Zapraszam - otworzył przede mną masywne drzwi i wpuścił do środka.
- Dziękuję.
          Usiadłam na jednym z eleganckich, brązowych foteli obitych skórą, stojących przy biurku. Gabinet, jak gabinet. Kilka nagród na półce za jego fotelem, szafa z dokumentami, mała biblioteczka po prawej stronie.
- A więc dobrze. Nazywa się pani Jennifer Minnes? - zapytał.
Boże, nienawidzę, gdy ktoś tak zaczyna.
- Tak.
- Ile ma pani lat? - wpatrywał się we mnie cały czas, w dłoni obracając pióro. Po co pyta, skoro czytał moje CV.
- Dwadzieścia dwa.
- Nie z młoda jesteś na nianię? - zmarszczył czoło, co absolutne sprawiło, że stał się bardziej męski.
- Nie. Mam duże doświadczenie w opiece nad dziećmi - powiedziałam pewnie.
- Proszę mi coś o sobie powiedzieć. Dlaczego akurat ta praca?
- Skończyłam zarządzanie na Oxfordzie, ale to nie mój kierunek. W ogóle się w nim nie odnalazłam. Uwielbiam za to opiekować się dziećmi. Odkąd pamiętam zawsze to kochałam. Zawsze ktoś zostawiał mi pod opieką swojego malucha.
- Rozumiem. U mnie miałabyś pracę na pełen etat. Nie ma mnie w domu od rana do nocy i nie ma kto zająć się moją Sammy - powiedział poważnie.
- Rozumiem. Nie mam żadnych zobowiązań. Czy to wiąże się z tym, że będę musiała tutaj zamieszkać?
- Tak. Moja praca, to również wyjazdy zagraniczne. Do tej pory kogoś organizowałem na ten czas.
-Um... Okej.
- Okej?
- Tak. Tak, jak powiedziałam, nie mam żadnych zobowiązań.
- Dobrze. Samantha ma trzy lata. Nie jest jakimś wymagającym dzieckiem. Potrzebuje tylko trochę uwagi i zainteresowania. Zjada co jej się przygotuje, więc z jedzeniem nie powinno być problemów. Chodzi spać o dwudziestej pierwszej. Wiadomo, kąpiel, jakaś bajka.
- Rozumiem. Z tym nie będzie problemu. Myślę, że jakoś się z małą dogadamy - uśmiechnęłam się lekko.
- Dobrze. Stawkę omówimy następnym razem. Co do wolnych dni. Jakieś propozycje? Chciałbym wiedzieć, jak rozplanować weekendy.
- Myślę, że dwie soboty w miesięcu są wystarczające - powiedziałam. Dla mnie w sam raz.
- Też o takiej wersji myślałem - zaśmiał się w głos. - Wolałbym również, gdybyś mówiła mi po imieniu, bo per Pan mnie postarza, a mam tylko dwadzieścia trzy lata - kolejny raz się zaśmiał.
          Muszę dopisać jego śmiech do rzeczy, które uwielbiam.
- Okej. Nie ma sprawy.
- Dobrze. No to myślę, że to tyle... Zaczniesz od dzisiaj, okej? - zapytał, uważnie na mnie patrząc. - Niestety muszę wyjść niedługo i mała zostanie sama.
- Dobrze.
- Najlepiej by było, gdybyś się tu już dziś przeniosła. Co ty na to? Zamówię dla ciebie jakąś firmę przeprowadzkową i...
-Nie trzeba. Mam stosunkowo mało rzeczy.
- No dobrze. A więc chodzimy poznać mój mały skarb - wstał ze swojego miejsca i ruszył do drzwi. Zrobiłam to samo i po chwili byliśmy na korytarzu. - Pokój małej jest trzy pokoje wcześniej od mojego gabientu.
          Podszedł do właściwych zapewne drzwi i otworzył je. Weszliśmy do środka. Pokój był utrzymany w pudrowym różu. Meble były z jasnego drewna. Mała stosunkowo szafa, jakieś półki, regały, na których stały książeczki z bajkami i małe figurki zabawek. W kącie pod oknem stał mały zielony stolik, a przy nim trzy kolorowe krzesełeczka. Na jedym z nich siedziała mała dziewczynka. Była ubrana w centkowane legginsy i biały sweterek. Blond włosy opadały jej na łopatki.
- Sam - odezwał się Louis, a mała jak na zawołanie zerwała się z siedzenia i pognała do niego. Ten w locie wziął ją na ręce i dał całusa w czoło.
Urocze.
- Sammy, skarbie. To jest Jennifer, będzie się tobą opiekować. Co ty na to? - po jego słowach dziewczynka spojrzała na mnie przez chwilę swoimi niebieskimi, jak błekit oceanu oczkami i powiedziała :
- Ale ja jej nie chcę. Czemu ty nie możesz się mną zajmować? - zapytała i wtuliła się w jego szyję. Chłopak uśmiechnął się tylko do mnie i powiedział do niej :
- Już to przerabialiśmy z ciocią Sophią. Ja nie mam tyle czasu by być z tobą cały czas. A Jennifer ma go trochę i postanowiła pomóc tatusiowi, wiesz?
- Wiem tatku - powiedziała i spojrzała w moją stronę. - Cześć, jestem Samantha, ale tatuś mówi do mnie Sammy.
- Masz bardzo ładne imię Sammy.
- No dobrze kotku. Idź sobie porysuj, a Jennifer niedługo do ciebie przyjedzie, dobrze? - powiedział do niej, a mała parząc na niego uważnie, pokiwała głową na znak, że się zgadza. Brunet postawił ją na podłodze, a ona pobiegła spowrotem do swojego stolika. Wyszliśmy na korytarz i chłopak zamknął drzwi. - Pokażę ci jeszcze twój pokój.

~~~ Trzy godziny później ~~~

          Właśnie jestem w swoim pokoju, układałam ciuchy do szafy, gdy do pomieszczenia wpadła Sammy.
- Co robisz? -podeszła do mnie i zapytała.
- Układam ubrania.
- Aha.
- Jesteś może głodna?
- Noooo.
- No to chodź, coś przygotujemy - ukucnęłam przy niej i złapałam ją za rączki.
- Okej.
          Wyrwała mi się i wybiegła z pokoju. Zamknęłam szafę i poszłam za nią. Siedziała w kuchni i wysokim ksześle barowym i podpierała buzię, rączkami opartymi o szary blat.
- Więc, co by panienka zjadła? - mała zaśmiała się na moje słowa, ale zaraz odpowiedziała:
- Kanapkę.
- Dobrze. Szynka, ser i pomidor?
- Tak - powiedziała, radośnie klaszcząc w dłonie. Przygotowałam chleb, posmarowałam masłem i położyłam kolejno ser, szynkę i pomidor. Lekko osoliłam do smaku i podałam małej na talerzyku.
- Proszę, smacznego - Sam się uśmiechnęła i zaczęła zajadać ze smakiem.
- Było bardzo dobre - powiedziała, gdy skończyła jeść.
- Cieszę się. A gdzie jest twój tato?
- W pracy. Zawsze wychodzi gdy jest ciemno i wraca kiedy śpię. Wtedy zostawała ze mną ciocia Sophia, ale ona mnie nie lubi, bo już nie przychodzi do mnie.
- Co ty mówisz? - podeszłam do niej i złapałam ją za jej małe słodkie policzki.
- Czemu cię nie lubi?
- Bo jej trochę dokuczałam - zachichotała.
- To nie ładnie się zachowywałaś.
- Wiem... Ale ciocia nie była taka miła jak ty - w tym momencie mała objęła mnie mocno swoimi małymi ramionkami i wtuliła twarzyczkę w moją szyję.
- Ooo, dziękuję Sammy.
- Pooglądamy telewizję? - zapytała patrząc na mnie niepewnie.
- Dobrze, ale tylko pół godzinki, bo musisz iść spać, okej?
- Tak! - krzyknęła i zeskoczyła z krzesełka, biegnąc zapewne do salonu.  Po chwili rozbrzmiał głos jakiegoś redaktora. Poszłam tam do niej.
- Co oglądamy? - zapytałam, siadając obok niej.
- Scooby Doo - szybko wcisnęła jakiś numerek i przed moimi oczami na czterdziestu - dwóch calach pokazał ten sławny pies.
          Gdy bajka się skończyła, mała pobiegła na górę, krzycząc, że idzie do łazienki. Wyłączyłam tv i ruszyłam za nią. Mała siedziała już wannie, a z kranu leciała woda. Nie była gorąca. Zakręciłam wodę, by nie było jej za dużo i pomogłam jej się umyć.
          Znalazłam jakiś duży ręcznik i okryłam nim ją całą. Wyglądała w nim tak słodko i uroczo. Cmoknęłam ją w policzek, na co mała zachichotała i wytarła policzek, głośno jęcząc.
- No już, już - posadziłam ją na łóżku w jej pokoju i wytarłam jej ciało i osuszyłam włoski. Wybrała sobie piżamkę, którą jej założyłam. Wysuszyłam jej włosy suszarką do końca  i zaplotłam warkoczyki po obu bokach głowy. Cały ten czas, mała siedziała spokojnie lub śmiała się czasem gdy ciepłe powietrze z urządzenia owiewało jej szyję. - Gotowe - powiedziałam i wstałam z jej łóżka.
- Dziękuję za warkoczyki. Ty pierwsza mi je zrobiłaś. Temte nianie robiły mi tylko kucyki. Tatuś też mi robi warkoczyki, jak jest w domu, ale to rzadko jest. A ty będziesz codziennie? - spojrzała na mnie smutnymi niebieskimi oczkami, a mi się jej żal zrobiło. Tak po prostu.
-Tak, będę codziennie aniołku - powiedziałam.
- Nie jestem aniołkiem. Tatuś mówi, że diabełek.
-  No nie wiem, nie znam cię aż tak bardzo - powiedziałam i kucnęłam przed nią.
- Ale poczytasz mi baję? - zapytała.
- Tak. Tylko wyniosę suszarkę i zaraz będziemy czytać.
- Okej! - mała wskoczyła pod kołdrę, a ja ze śmiechem weszłam do łazienki i zostawiłam w niej suszarkę.
           Jestem tu dopiero trzy godziny, a polubiłam Sammy jak niewiem co. Jest strasznie słodka i tak bardzo podobna do ojca, jak marszczy swoje malutkie czoło, gdy czegoś nie rozumie.
- A więc, co czytamy? - weszłam do pokoju i przyjrzałam się kolekcji bajek stojących w równym rządku.
- Wybierz coś. Tatuś zawsze bierze pierwszą z brzegu - powiedziała. Tak też zrobiłam i wypadło na Piękną i bestię. Uwielbiam tą bajkę w wersji filmowej.
Razem z lekturą położyłam się przy małej i zaczęłam jej czytać.

          Poczułam jak ktoś szarpie za ramię.
- Jennifer, Jenny - otworzyłam niespiesznie oczy. Przed sobą ujrzałam uśmiechniętego Louisa. Spojrzałam na małą. Spała wtulona we mnie. Gdyby nie ten szczegół, zapewne bym stąd uciekła. Nie ma to, jak przysnąć, a tu szef wchodzi i cię przyłapuje. Spoko. I to pierwszego dnia!
- Ja... Przepraszam... Nie wiem, jak...
- Nie szkodzi. Nie zabronię ci tego przecież - zaśmiał się cicho. Ostrożnie wydostałam się z objęć małej. - Czemu nie poszłaś do siebie po bajce?
- Zasnęłam razem z nią, nawet nie wiem kiedy - zaśmiałam się i wstałam jej łóżka przy pomocy rąk Louisa. Jego dłonie są ciepłe, delikatne, ale męskie - można tak? To śmieszne, ale były dopasowane do moich. - Dzięki - powiedziałam. Chłopak puścił moje dłonie po chwili i podszedł do małej, całując ją w czoło.
- Okej, możemy iść.
          Wyszliśmy z pokoju, Louis zamknął drzwi. Zegarek ścienny wiszący na ścianie wskazywał pierwszą w nocy.
- Wow, ale późno. Pójdę do siebie - powiedziałam i ruszyłam w stronę swojego pokoju.
- Dobranoc panno Minnes.
- Dobranoc panie Tomlinson - odpowiedziałam mu, uśmiechając się lekko.  Nigdy nie lubiłam, jak ktoś mówił do mnie po nazwisku, ale chyba od dzisiaj to polubię.


~~~~~~

I mamy kolejny rozdział.
Mam nadzieję, że jest okej i wyrazicie swoje zdanie w komentarzu:)

Opowiadanie jest również dostępne na wattpadzie!
Niania || Louis Tomlinson
Zapraszam!

Do następnego kochani!

10 komentarzy:

  1. Jednak dziecko wcale nie było takie straszne ;)) widzę, że mały diabelek ale dla Jennifer bardzo miły i uroczy diabelek ^^
    Rozdział jest świetny <3 nie mogę wyjść z podziwu z tego jak twój styl pisania robi się coraz lepszy, widać że uczysz się na błędach
    Czekam na kolejny *.*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wow, dziękuję! <333
      Ale lepszy? Serio?
      Diabłek może jeszcze pokaże różki;)

      Usuń
  2. Jejeu *_* Idealne... Już jest tak fajnie. :D Jeśli mam być szczera to nie mogę doczekać się momentu, kiedy Jennifer i Lou będą razem :D No chyba, że pokrzyżujesz te plany i guzik z mojego domysłu wyjdzie :P Chyba nie muszę pisać, że rozdział jest świetny, bo twoje wszystkie takie są i tym bardziej nie muszę wspominać jak lekko się czyta rozdziały. :-*
    Weny i z niecierpliwością czekam na więcej i może Sammy coś wymyśli... :D ♡ ♡ ♡

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jej
      Ogromnie się cieszę!
      Zobaczymy;)
      A może Louis coś wymyśli?:)

      Usuń
  3. Wow! Louis jest tu taki uroczy... Ale pewnie ja tak tylko widzę :)
    Rozdział jest meeega, bardzo mi się podoba :D
    Zobaczymy jak Pan Tomlinson będzie się zachowywał wobec Panny Minnes :*
    Czekam na nn i weny Kochana <3
    Uwielbiam Twoją twórczość :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Awww prawda?
      Taki uroczy pracoholik z niego ;)
      Zobaczymy:)
      Ja twoją też <3

      Usuń
  4. O wow! Szybkie zatrudnienie i przeprowadzka :D
    Ja normalnie sb to wszystko wyobraziłam i widziałam moją młodszą siostunię na miejscu Sammy jak miała te trzy lata <3 Aww aż mam motyle w brzuchu :3
    Rozdział świetny, też kiedyś tak zasnęłam z Pati (siostra) No mówię wspomnienia ^^
    Bardzo fajne opowiadanie :) Nie mogę doczekać się aż pomiędzy Lou a Jen coś się wydarzy :DD
    Powodzenia w dalszym i dużo weny :D
    xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takm szybko, ale potwm zwolni trochę...
      Ja bym sobie siostrę swoija wyobraziła, ale ona nie była taka urocza: )
      Dzięki-<3

      Usuń
  5. Genialny rozdział !
    Całe szczęście dziewczynka jest grzeczna...
    To było takie słodkie jak razem zasnęły ..
    awwwww <3
    Czekam na kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  6. "Nie z młoda" - za młoda
    Nagle nie ma kto się zajmować Sami, a wcześniej kto się nią zajmował?
    Zamieszkać? No oka, może być i tak, różne rzeczy się zdarzają.
    23 lata i wielki architekt. Niemożliwe. Nie chcę ci psuć wizji, ale zanim skończył studia, zrobił staż, zdobył doświadczenie, wyrobił renomę. 28 lat to minimum.
    "parząc" - patrząc
    Dziecko takie... też mało realne jak na razie. Może potem się rozkręci.
    A tego pomidora to dała dziecku ze skórką? W sumie, swojemu dziecku też bym tak dał, ale obcemu... nie wiem, zastanowiłbym się. Po pierwsze to chyba bym się zapytał czy dziecko może wszystko jeść, bo przecież może być na coś uczulone.
    Dziwnie to dziecko mówi i się zachowuje. Ona ma trzy lata. Masz do czynienia z takimi dziećmi?
    I tak od razu spała wtulona w obcą osobę... bajecznie, czasami aż za bardzo bajkowo, a jak już jesteśmy przy temacie bajek, to uwielbiam "Piękną i Bestię".
    Nigdy nie lubiła jak ktoś mówił do niej po nazwisku, ale od dziś polubi. Tak ogólnie polubi, czy po prostu zależy kto mówi?

    Pozdrawiam
    dariusz-tychon.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Podoba Ci się ta historia?